Według analizy przeprowadzonej przez firmę Wood Mackenzie może dojść do sytuacji, w której Norwegia i Brazylia zostaną konkurentami na rynku ropy naftowej w Europie. Firma słusznie zauważyła, że brazylijska ropa może okazać się zbędna dla amerykańskich rafinerii, ponieważ te zaopatrywane są przez dostawców pochodzących z Ameryki Północnej.
Najpotężniejszym dostawcą na norweskim szelfie jest złoże Johan Svedrup, które z pewnością do 2020 roku będzie przynosiło największe zyski na Morzu Północnym. W lutym tego roku, spółka Statoil zaprezentowała przed ministrem ropy naftowej w Norwegii plan rozwoju wydobycia surowca z tego złoża. Statoil prognozuje , że zasoby norweskie wystarczą na 2,35 mld baryłek. Norwegia jest obecnie największym wydobywcą ropy naftowej na rynku europejskim i trzecim dostawcą gazu ziemnego na rynku światowym. Około 20% gazu ziemnego wykorzystywanego przez Europę pochodzi właśnie ze złóż norweskich. Okazuje się, że poważnym konkurentem Norwegów może stać się Brazylia. Morskie złoża na tamtejszym terenie są jednym z największych odkryć kilku ostatnich lat, zgodnie z informacją podaną przez amerykański Energy Information Administration (EIA). Przewaga Norwegii jest związana z niskim kosztami przesyłu, ale czynnikiem decydującym okaże się cena produktów rafineryjnych oraz kompatybilność europejskiego rynku z brazylijskimi dostawcami.
Przewiduje się, że projekty morskie prowadzone przez Norwegów i Brazylijczyków są w stanie dostarczyć na rynki światowe 3,8 mln baryłek ropy naftowej dziennie do 2025 roku. Oba państwa mogą okazać się olbrzymią szansą dla rafinerii nie tylko w Europie ,ale także poza jej granicami.